środa, 23 kwietnia 2014

Opowiesc o kocie Paniuś i psie Gregory

ZzZZzzZz... spał sobie z otwartymi oczami juz od 5minut  pewien kot "Paniuś"  przez sen postanowił pogonić psa na rozgrzewkę w ciemny i chłodny poranek. Kot byl czarno- biały wiec przynosił szczęscie. Wszystkim przypadkowo napotkanym zwierzętom tym na dwóch łapach przed komputerem którzy to czytają tez.


Tak więc każdemu psiakowi ktory go spotkał w windzie za wygrany maraton po schodach należała sie nagroda w postaci kopa łapką pełnego mocy dotykając jego osobistego policzka . Tego dnia szczęśliwcem był Gregory który cały zycie miał szczęscie które go przytłaczało, chciał on mieć w końcu pecha wiec kupił sobie problemy na allegro w aukcji. Wygrał ją tylko i wyłącznie za 10 kocich kości. Kiedy listonosz przyniósł magiczny eliksir a Gregory go wypił liczyl na to ze on zadziała ale czekał 1,2 i 5 dni ale nic sie nie zmieniało. Gregory ciagle miał szczescie i spotykał w bloku Paniusia który kopał go w pyszczek.


Gregory aby zregenerować rany zjadł masło, łudząc sie ze ludzie  nie wstawią mu sztucznej szczęki.
Jednak ludzie nie posłuchali jego płaczącego skamlania i wstawili mu szczękę ale on ją zjadał i ta szczęka pogryzła jego kod DNA co sprawiło ze zmutował sie w mądrego jamnika który czytał słowo prawdy a brzmiało ono tak: "szczekaj na duchy a los będzie ci łaskawy"


W tym samym czasie ktos zapukał do drzwi wiec psina poszła otworzyc drzwi skacząc na klamkę niestety nie mógł na nią trafić. Z nerwów nasikał na drzwi a w jego moczu znajdował się kwas mlekowy bo wczesniej dużo leżał czytając i spocił pęcherz przez co dostał zakwasów, cały zionął a kwas wypalił dziurę w drzwiach.  Jehowy który to widział mówił: "bedziecie rozliczeni jesli w waszym życiorysie nic sie nie zmieni i nie nauczycie sie skakac na klamkę to traficie do piekła"


Zanim zdążył zastanowic się nad przekazem tych słów które miał mu do przekazania ten człowiek
Do mieszkania na chama przez wypaloną dziurę wparowała jego partnerka która tłumaczyła sie ze jest tylko muchom a Gregory jej uwierzył. Muchy były jego przysmakiem wiec zaczoł ją lizac po całym ciele. Ciąg dalszy +18...

Kiedy było już po wszystkim nałozył jej krem na głowe oznaczając jej skórę w swoje terytorium.
Szczęsliwy aby wszystko uczic poszedł na spacer pooddychać nieświeżym powietrzem

Na szczęście na dworze było bardzo zimno bo tylko 85 stopni Celsjusza. Mimo to Gregory pocił się z pod łapek

Poszedł do baru z podziurawionymi scianami i lepką wylizaną posadzką co uśpiło jego czujnosc.  Napił sie piwa dla jeszcze większej ochłody siedzac na stołku w tym nieodpowiednim miejscu podziwiał inne psy które miały garnitur a on jeszcze na taki nie zarobił. Zrobiło mu sie smutno i zal w sercu zaczoł go sciskac. Zadzwonił do swej muchy bo miał złe przeczucie ze cos jej sie stało. Chyba sie w niej zakochałem myslał...
 Musze jej to wyznac. Piiii... jeden sygnal i mucha odbiera:
-co tak długo nie odbierasz, martwie sie mówił...
- mój mąż kot Paniuś jest w domu nie chce zeby usłyszał naszą rozmowe wiec nie mów tak głosno
-ze tak ujmę to wylizał bym wszystko zeby cie miec nawet gdy wiatr nie bedzie wiał mi w siersc...
-O jakie to słodkie bzzzz bzzzz ( wzruszyła sie i brzeczala na całe mieszkanie)

Niestety kot Panius który akurat gotował jej obiad wszystko uslyszał gdyz podsłuchiwał i załamany wybiegł z domu poszukac wroga który zaliczył jego żone...
A Gregory który zakończył rozmowę   orzeźwiony kieliszkiem piwa poszedł do parku gdyz juz sie zrobiło cieplej i nie pociły mu sie łapki. Niestety długo sie nie na-spacerował po tym zielonym parku pełnym heteroseksualnych zwierząt w parku które robiły to z róznymi gatunkami.. Obrzydzony Gregory juz miał wracac do swojej budy kiedy spotkał Paniusia który wykrzykiwał ze Gregory zaliczył jego muche...


Obolały i skamlący pies wpadł w depresje - chciał zaszyć się gdzieś gdzie kazdy bedzie mu przeszkadzał w spokojnym swiecie bo on moze sie wyspac tylko wtedy jak co chwile go ktoś budzi...
Dreptając swymi czterema łapkami w strone lasu trafił do miasta gdzie znajdowała sie jego wielka blaszana buda. Kiedy był juz blisko został świadkiem kradzieży jego budy przez bezdomnych miliarderów w podkoszulkach i dziecinnymi tatuażami na skórze które były malowane białą kredką...


Zawiedziony Gregory nie wiedział co ma z sobą zrobic poszedł na tramwaj by pojechac bez celu nad morze bo miał ochotę pozjeżdzac na nartach.
Czekając cierpliwie na tramwaj i mając nadzieję ze nie przyjedzie: niebieski "szynociąg pozaziemski" (z 1 art) tylko zwykły tramwaj, miał on już dość tego szczęścia, marzył on o odrobinie pecha ale on sam nie wiedział na czym miał polegac ten pech bo nie znalazł znaczenia tego słowa w Wikipedii...
Tramwaj zajechał a w nim czekała Gregorego kolejna nagroda w postaci zielonego nindża który poczęstował go wódką z puszki firmy Żubr a ona miała sok z cebuli w sobie.:


Z  tego powodu Gregory wybiegł z smiechem z tramwaju wprost do pobliskiego lasu
w którym zyły zgryźliwe kornikowe dziewczynki obgryzające drzewa

Gregory zakopał sie w korze drzewnej popełniając samobójstwo, tak zakonczyła sie jego szczęśliwa historia i nikt o nim juz wiecej nie słyszał. Gregory do dziś jest uznawany za zaginionego...


3 komentarze:

  1. ha ha ha ha ta mucha jest boska... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i takie blogi aż chce się czytać :D Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Nigdy w życiu nie czytałem czegoś tak głupiego :/ W sumie nawet nie doczytałem do końca, bo zwyczajnie nie dałem rady. Proponuję porzucić na jakiś czas marzenia o byciu pisarzem i pouczyć się języka polskiego....Pozdrawiam i obiecuję, że więcej tu nie zajrzę.

    OdpowiedzUsuń